Chłodnictwo

OFERYJEMY USŁUGI: MONTAŻ / SERWIS / ARANŻACJA / SPRZEDAŻ

Przejdź do:

Chłodnictwo

Chłodnie i lodówki sklepowe w gruncie rzeczy niewiele różnią się od domowych lodówek. Inna jest oczywiście skala, ale zasada działania jest identyczna. Z przyczyn technicznych odmienne mogą też być konstrukcje i substancje pośredniczące w wymianie ciepła, ale to właśnie chłodnictwo przemysłowe jest historycznie starsze. Paradoks polega na tym, że kiedy w latach 60 i 70 w Polsce powstawały olbrzymie zakłady wykorzystujące anachroniczne modele chłodni przemysłowych, np. toruńska Elana, która dysponowała trzema potężnymi blokami chłodniczymi na amoniak, to w wielu wsiach nadal podstawowym sposobem zabezpieczania żywności były ziemianki (o sklepach nie ma co mówić, bo ocet nie wymagał chłodzenia).

Sercem każdej chłodni i każdej lodówki sklepowej jest mniejsza lub większa pompa ciepła, której zadaniem jest odbieranie energii cieplnej od chłodzonych produktów (tu przypomnienie z fizyki: temperatura jest miarą średniej energii kinetycznej cząstek, stąd właśnie odebranie energii powoduje spadek temperatury) i przekazanie jej, za pośrednictwem specjalnie dobranego czynnika chłodniczego, do otoczenia. W chłodnictwie przemysłowym czynnikami pośrednimi mogą być np. hydrofluorowęglowodory (HFC), w tym R123 i stosowany np. w klimatyzacjach samochodowych R134a, a także amoniak R717, a czasem też woda (R718). Znacznie częściej jednak stosuje się mieszaniny różnych czynników, ponieważ każdy z nich indywidualnie ma poważne ograniczenia funkcjonalne, które można pominąć lub zmniejszyć, jeśli użyje się mieszaniny.

Oczywiście kryteriów definiujących, czy dany czynnik chłodzących w konkretnych zastosowaniach ma sens, jest wiele, a należą do nich m.in. ciepło przejść fazowych, temperatury przejść fazowych, umiarkowana prężność par, zerowe potencjały efektu cieplarnianego i niszczenia warstwy ozonowej, oraz – żadne zaskoczenie – niska cena. Niska cena czynników pośrednich to oczywiście nie jest jedyny warunek obniżenia kosztów chłodzenia – tutaj olbrzymią rolę odgrywa również konstrukcja całego układu, który musi osiągać maksymalną sprawność. W praktyce i tak chłodnictwo zawsze wymaga sporych nakładów energetycznych, ale jest też procesem, który w znacznym stopniu wyewoluował i został w ciągu wielu lat istotnie udoskonalony. Dzisiejsze pompy ciepła stosowane w chłodniach przemysłowych czy nawet lodówkach sklepowych są stosunkowo niewielkie, pracują z dość dużą sprawnością i cechują się niewielką awaryjnością, a warto przecież pamiętać, że wspomniane już bloki chłodnicze w zakładach produkcyjnych z epoki PRL, przewidziane zresztą do pracy ciągłej, musiały być wyłączane kilka do kilkunastu razy w ciągu roku w celu przeprowadzenia niezbędnych napraw (i znacznie częściej trzeba było zmniejszać intensywność ich pracy w celu przeprowadzenia pomniejszych konserwacji). Dziś awaryjność dwuletnia chłodni i lodówek sklepowych waha się, w zależności od warunków eksploatacyjnych oraz jakości produktu, od 3 do prawie 20%, co oznacza, że taki odsetek pomp ciepłą wymaga w ciągu 2 pierwszych lat pracy, przeprowadzenia poważniejszych napraw.